środa, 20 marca 2013

Po ostatniej sobocie znów naszły mnie refleksje dotyczące w rezultacie mnie samej. Była to sobota jedna z tych, w które w jednym z klubów w moim rodzinnym mieście właściciele zatrudniają panie odziane w pierze i brokat, by rozkręcały imprezę. A właściwie by ślina panów stojących dookoła ciekła równo. Panie niezbyt profesjonalne, gdyż po dwóch godzinach prezentowały już nieodziane stopy. Poruszały się również w wielkim znudzeniu, ale może ja się nie znam. Jak zwykle wypiliśmy jakieś trunki, pogadaliśmy i stwierdziliśmy, że uderzamy na parkiet. Z wiadomych przyczyn w klubie w zasadzie byłam jedyną kobietą, która przyszła tam z własnej woli. Nieco później pojawiła się jeszcze jedna, ale często widywałam ją usytuowaną w pozycji horyzontalnej na środku parkietu. Odkryłam, że w takim układzie sił, jako jedyna kobieta na parkiecie, równie dobrze mogłabym mieć dwie głowy i trzy nogi, a zapewne i tak byłoby wokół mnie małe zamieszanie. Alkohol zapewne sprawił, że moje ego poczuło się przyjemnie połechtane, ale to uczucie szybko prysło. Wraz z kolejny wlanym w siebie piwem zauważyłam, że to istny jarmark bydła. Profesjonalne panie profesjonalnie gną się tuż nad nalewakiem na barze, a panowie prześcigają się w stawianiu im drinków. Na parkiecie zaś jeden pustogłowy z drugim ciągle prosili mnie do tańca. Zastanowiło mnie,  że nie potrafiłam im odmówić, choć wcale nie miałam ochoty z nimi tańczyć. Mój poziom asertywności woła o pomstę do nieba... Poprosiłam moich kolegów, żeby ratowali mnie z sytuacji, kiedy to jakiś pajac, który dopiero co pochwalił mi się do ucha, że od pięciu lat ma żonę, wyciągnie do mnie rękę. I tak pan Ł. szybko starał się go wyprzedzić i porwać mnie na parkiet, natomiast pan M. siał plotkę jakobym była jego kobietą. Kochane chłopaki :) Powiesz, czytelniku, że normalna imprezka, fakt. Przecież wiedziałam nie od wczoraj, że faceci zachowują się jak kretyni, żeby zaimponować jakiejś lasce, a jednak nie mogłam wyjść z zadziwienia jak się nie poddają w zdobyciu celu, jak starają się zabłysnąć intelektem używając trudnych słów, których znaczenia zapewne nie znają i używają ich zupełnie odwrotnie z przeznaczeniem, jak gryzą się w język gdy jakaś kurwa wyskoczy im z ust, że niby nigdy nie używają rynsztokowego języka przygłupich i wiecznie wkurwionych. Cała parada atrakcji, bo gdy zastanawiałam się już gdzie ci szarmanccy faceci się podziali, proszę bardzo, są i to pod jednym dachem razem ze mną. Oczywiście dżentelmen wychodzi z nich o jakiejś czwartej nad ranem, po zbyt wielu wódkach z red bullem, ale liczy się fakt, że faceci wkładają dużo wysiłku w to, żeby jakaś dupeczka w ogóle chciała na nich spojrzeć. Kobiety się stroją kilka godzin, a faceci na kilka godzin zapewniają sobie atak schizofrenii i lobotomię. Efekt - są nie do poznania! Zastanawiam się dlaczego kobiety są tak oburzone, że facet jest miły i grzeczny, gdy ją podrywa, a później nie oddzwania/nie odpisuje/nie pozwala zostać na śniadanie/w najgorszym przypadku kładzie kasę na nocnym stoliku. Tak, oni udają, ale przecież to oczywista oczywistość, jak mawiał klasyk. My też udajemy i faceci mogą mieć pretensje o to, że wczoraj wyglądałyśmy jak boginie, dziś natomiast po podłodze walają się sztuczne włosy, oczy mamy rozmazane jak miś panda, kuśtykamy, bo złamał nam się obcas i wracamy skonane wyglądając jak po nocnej zmianie w wiadomym przybytku. Oburzenie jest tu przejawem lekkiej hipokryzji... cóż z takim podejściem do facetów na starość chyba przyjdzie mi prowadzać kury na szczanie...

3 komentarze:

  1. nie, nie, nie! krzyczy moja wewnętrzna wrazliwość i romantyczne postrzeganie świata czytając to, co napisałaś. Po czym zastanawiam się, skąd te cechy we mnie, tej która nigdy nie spotkała wartościowego, romantycznego mężczyzny, a doświadczyła tylko sytuacji wyżej opisanych.. ooohh..

    OdpowiedzUsuń
  2. a wyobraź sobie mnie, która spotkała taki okaz w swoim życiu, jakże teraz pluję jadem na tych skrajnie innych facetów i liczę, że jakoś przebije się przez to jeszcze jeden ostatni sprawiedliwy... na tle pana idealnego inni wydają się jeszcze bardziej nędzni...

    OdpowiedzUsuń
  3. mi osobiście baaardzo podoba puenta odnośnie tej hipokryzji, bo całość no cóż... może żyje niezbyt długo na tym świecie, ale jakie życie jest (jacy są faceci) zdążyłam już zauważyć.
    ale tak jak mówię, podoba mi się to obiektywne podejście do sprawy ;)

    OdpowiedzUsuń